Jak wygląda róża nikomu chyba nie trzeba mówić. Jednak pierwsza myśl gdy usłyszę słowo róża – piękny kwiat i kolce. Zauważyłem ostatnio, że bardzo często chciałbym, by w życiu naszej rodziny pojawiały się tylko takie róże bez kolców – bo co będzie, gdy któreś z moich skarbów się zrani… Nasze doświadczenia pierwszych dni w przedszkolu były czasem, w którym najchętniej poobcinał bym wszystkie kolce na Franka róży. Jak już pisałem ostatnio w Wariat szuka przedszkola okres adaptacyjny był i nie uznałbym go za zbyt przyjemny i radosny.
Franek nigdy nie miał problemów z aklimatyzacją w nowym miejscu. Łatwo i szybko nawiązywał nowe kontakty nie mając problemów z wejściem w grupę. Był też nauczony zorganizowanej zabawy bez rodziców, gdyż uczęszczał do klubu malucha co prawda raz w tygodniu ale zawsze coś. Tutaj jednak spotkała nas niespodzianka. Od dłuższego czasu rozmawialiśmy z nim o przedszkolu, o tym co tam będzie robił i jak długo zostawał. Pierwsze dni okazały się trudne. Pojawiło się sporo łez i buntu. Pytanie czy można się temu dziwić? Moim zdaniem nie – spodobało mi się porównanie na temat przedszkola – zostawienie dziecka w przedszkolu można przyrównać do całkowicie nowej pracy (inna branża, inne województwo). Nie dość, że nowy zakres obowiązków, nowi ludzie, pełno wymagań to jeszcze obcy region i wuchta kilometrów do przejechania. Wyzwanie, prawda? Pamiętajmy, że my jesteśmy dorośli, a nasze dzieci doświadczają wszystkiego kilkakrotnie bardziej. Tłumaczyłem Frankowi, że może się bawić z dziećmi, że panie, które się nim opiekują przekażą mu dużo nowej wiedzy i umiejętności. Mówiłem: panie są miłe i będziesz tam bezpieczny, a tata odbierze cie po obiedzie (godzina 14.30 nie jest dla niego żadną informacją) nic to jednak nie pomagało. Wystąpiła jeszcze jedna nieoczekiwana zmiana – zawoziłem go i odbierałem z przedszkola ja, Mama po pierwszej arii miała ochotę go stamtąd zabrać i więcej nie puszczać… Mieliśmy wątpliwości czy jest to dobry czas, czy nie puściliśmy go do przedszkola za wcześnie… ma w końcu tylko 3 lata, a my nie mamy przymusu (ze strony pracy) by posyłać go do przedszkola. Wiedzieliśmy jednak, że okres adaptacyjny może potrwać (nawet do 6 tygodni) i wszelkie decyzje nie mogą być podejmowane pochopnie, gdyż skończyło by się to fatalnie dla nas i dla Franka.